sobota, 23 czerwca 2007
Tallinn
Miasto było silnym ośrodkiem gospodarczym już w X w. Często osiedlali się w nim kupcy fińscy. W 1154 r. słynny arabski uczony Al Idrisi wspominał o grodzie Kalevanlinna (dawna nazwa Tallinna). Prawa miejskie w miasto otrzymało w 1157. W 1219 r. duński król Waldemar II odbywający wyprawę krzyżową przeciw pogańskim Estom zdobył fiński zamek w Kalevalinnie, który kazał zburzyć i zbudować nową twierdzę. W językach fińskim i estońskim nazwa Tallinn tłumaczy się na "duńskie miasto" (taani linn) albo "rolnicze miasto" (talu linn). Inne – oprócz Kolyvana albo Koływania – historyczne warianty nazwy miasta to Rewal (Reval, Revalia, Rewel, Revel, Reveln) i Lindanisa (Lyndanise, Lindanas); nazwa Tallinn obowiązuje od 1918.
W 1227 Duńczycy - po klęsce pod Bornhoved - utracili miasto na korzyść Zakonu Kawalerów Mieczowych i trzy lata później - jako Rewal - ponownie uzyskało prawa miejskie. Duńczycy, którzy ponownie zawładnęli (w 1236) miastem potwierdzili lokację na prawie lubeckim w 1248. Rozpoczęli oni w 1265 budowę największych w tej części swoich ziem fortyfikacji, z murami liczącymi 2,5 km długości (jednymi z najdłuższych w średniowiecznej Europie), do 16 m wysokości, z 45 basztami. Po dwudziestu latach, w 1285 Rewal stał się członkiem Hanzy. W 1346 Estonia wraz z Rewalem została wykupiona przez zakon krzyżacki, którzy przebudowali trzynastowieczny zamek na wzgórzu Toompea, dobudowując m.in. basztę "Długi Herman".
Pod koniec XVI w. w rezultacie zmagań czterech mocarstw w wojnach o Inflanty - Polski, Rosji, Danii i Szwecji - Tallinn wraz z północną częścią dzisiejszej Estonii przypadł tej ostatniej. Dopiero w trakcie III wojny północnej, w 1710 r. na czele zwycięskiego pochodu armii rosyjskiej car Piotr I zajął Estonię. Od tej pory nazwa miasta – Rewal – nabrała rosyjskiego brzmienia i przekształciła się w Rewel. Rewel pozostał w rękach Rosji aż do 1918 r., gdy po ogłoszeniu niepodległości Republiki Estońskiej stolica oficjalnie zyskała nazwę Tallinn. W trakcie II wojny światowej miasto szczęśliwie uniknęło poważnych zniszczeń (nb. te, które miały miejsce, zostały dokonane przez sowieckie lotnictwo podczas odbijania miasta z rąk niemieckich w 1945 r.). Po rozpadzie Związku Radzieckiego i ponownym odzyskaniu niepodległości przez Estonię Tallinn w znacznym stopniu odzyskał swoje zachodnie oblicze."
Zaskakuje "europejskosc" tego nalezacego jeszcze nie tak dawno do Sojuzu miasta. Rosyjski jest drugim jezykiem w Estonii i slyszy sie go na kazdym kroku, dosc duzo jest rowniez pozostalosci architektonicznych podarowanych przez bratni narod rosyjski. Stare miasto przypomina atmosfera, iloscia parasoli, barow, restauracji i panienek w miniowach stary Krakow. Estonczycy jedza glownie schabowy z kapusta, kaszanke i bigos. Zachwalaja te dania jako typowo estonskie i bardzo oryginalne. Tym razem pozostawilem ich w tym blednym przekonaniu.
piątek, 22 czerwca 2007
A tutaj jeszcze pare fotek z Calpe
Niesamowita rzecz widziana w Sewilli
środa, 20 czerwca 2007
Wzgórze Świętego Michała
Najzabawniejsze sa te barany na mokradlach przed wyspa (prosze nie mylic ze mna na pierwszym planie). Sa na kozdej pocztowce. Sa na pocztowkach dlatego bo sa tam po prostu caly czas. Przechodza przez zatloczona autokarami droge i zatrzymuja na cale dlugie minuty ruch turystyczny. Bretonczycy nie robia fasolki po bretonsku, robia natomiast bardzo dobre nalesniki. Najlepsze sa z maki gryczanej z "wkladkami" na slono. Wszystko tam mozna wepchnac : szpikak, ser, jajka, boczek, lososia, ziemniaki w talarkach, szynke, kotleta mielonego oraz wiele innych skladnikow spozywczych. Bretonczycy pija "cidre", taki napoj "Perlisty" z jablek. Kto pamieta napoj "Perlisty" ?
sobota, 16 czerwca 2007
Wyjazd do lochow w Kurozekach
piątek, 15 czerwca 2007
Helsinki
Zbenek zainspirowal mnie swoim postem o zwiedzaniu w czasie wyjazdow sluzbowych do zwracania wiekszej uwagi na otoczenie. Napisze od czasu do czasu kilka slow na temat odwiedzanych miejsc, do czego wszystkich zapraszam i naklaniam. Jesli zrobicie zdjecia, to pomoge opublikowac, ale tekst opublikujecie sami jak dorosle osoby. A ja pisal bede oczywiscie nieskladnie i chaotycznie.
Helsinki sa malym miastem (jak na stolice kraju) i sprawiaja wrazenie malej, powiatowej miesciny pomimo 500 tysiecy mieszkancow. Spokoj, cisza, w godzinach szczytu ustawia sie kilka samochodow na swiatlach, ludzie tez jakby troche mniej nerwowi. Mozna tu zjesc tania bulke ze sledziem na lunch, a na kolacje wrabac steka z renifera z mlodymi ziemniakami.
Jedna z najwiekszych nie sfotografowanych przeze mnie atrakcji turystycznych jest jedyna zbudowana tutaj w czasie drugiej wojny swiatowej lodz podwodna. Jak powiada przewodnik turystyczny po Helsinkach, sluzyla ona wiernie w bohaterskiej walce Finow przeciwko Rosji Sowieckiej. Jakos nie pisza, ze czesto plywala z U-Botami w jednej flotylli, ale nie bedziemy sie przyczepiac do "detali historii".
Panienki w tym miescie sa na duzym luzie. Moze pozornym ? Nie sprawdzalem. Na jednej z fotek uwiecznilem tutejszy zwyczaj zbierania pieniedzy na publicznym placu przez przyszla panne mloda na wino ktore wypije pozniej z kolezankami w czasie "wieczoru panienskiego". A moze szkoda, ze nie sprawdzilem czy one sa na duzym luzie ?
I w ogole dziwne to miasto, gdzie slonce zachodzi o polnocy.
piątek, 8 czerwca 2007
Zwiedzanie
Amen. Zbenek