Zbenek zainspirowal mnie swoim postem o zwiedzaniu w czasie wyjazdow sluzbowych do zwracania wiekszej uwagi na otoczenie. Napisze od czasu do czasu kilka slow na temat odwiedzanych miejsc, do czego wszystkich zapraszam i naklaniam. Jesli zrobicie zdjecia, to pomoge opublikowac, ale tekst opublikujecie sami jak dorosle osoby. A ja pisal bede oczywiscie nieskladnie i chaotycznie.
Helsinki sa malym miastem (jak na stolice kraju) i sprawiaja wrazenie malej, powiatowej miesciny pomimo 500 tysiecy mieszkancow. Spokoj, cisza, w godzinach szczytu ustawia sie kilka samochodow na swiatlach, ludzie tez jakby troche mniej nerwowi. Mozna tu zjesc tania bulke ze sledziem na lunch, a na kolacje wrabac steka z renifera z mlodymi ziemniakami.
Jedna z najwiekszych nie sfotografowanych przeze mnie atrakcji turystycznych jest jedyna zbudowana tutaj w czasie drugiej wojny swiatowej lodz podwodna. Jak powiada przewodnik turystyczny po Helsinkach, sluzyla ona wiernie w bohaterskiej walce Finow przeciwko Rosji Sowieckiej. Jakos nie pisza, ze czesto plywala z U-Botami w jednej flotylli, ale nie bedziemy sie przyczepiac do "detali historii".
Panienki w tym miescie sa na duzym luzie. Moze pozornym ? Nie sprawdzalem. Na jednej z fotek uwiecznilem tutejszy zwyczaj zbierania pieniedzy na publicznym placu przez przyszla panne mloda na wino ktore wypije pozniej z kolezankami w czasie "wieczoru panienskiego". A moze szkoda, ze nie sprawdzilem czy one sa na duzym luzie ?
I w ogole dziwne to miasto, gdzie slonce zachodzi o polnocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz