sobota, 22 maja 2010

Duze auto i konsekwencje jego rozmiarow

W czasie tej samej, krotkiej samochodowej wycieczki spotkalem dwie bardzo sprawne biznesmanki sprzedajace lokalne rekodzielo. Panie sprzedawaly wisiorki roznych rozmiarow, robione z drutu i kolorowych paciorkow. Ladna, precyzyjna realizacja, na pewno reczna, tego nie da sie zrobic maszynowo w Chinach. Negocjacje byly miedzy 2 a 3 euro sztuka wiec oczywiscie chodzilo o rozmowe a nie o pieniadze i pod koniec cena odpowiadala wartosci towaru. Panie chcialy sprzedac mi caly “kram” ze wszystkimi sloniami i tygrysami, skonczylo sie na kilku malych bibelotkach wchodzacych do mojego bagazu ale rozmowa byla interesujaca i wesola. Jak juz bardzo, bardzo nalegaly, pokazalem im nadjezdzajacy duzy samochod i zasugerowalem ze “duuuuze auto znaczy duuuuuze pieniadze i w konsekwencji caly kram sprzedany”. A panie, “ryczace” afrykanskie 60-ki z blyskiem w oku 20-tolatek mi mowia ze duuuze auto znaczy maaaaaale zizi, a maaaale auto znaczy duuuuuuuze zizi. A druga pyta : “A twoje auto, to jest ktore ?” A ja pokazuje palcem to najmniejsze na parkingu i na swiecie, wynajete Kia Picato. I znowu wybuch smiechu….I te piekne twarze i te piekne zeby…. A propos, wlasnie oddalem duuuuuuuuza sluzbowa BM-ke 5-ke i kupilem maaaaala Mikre. Nie mam juz duzego auta a nic mi nie uroslo. Sprawa wymaga wyjasnienia…..
Zby

Brak komentarzy: