wtorek, 15 marca 2011

Trudny poczatek roku

Witam wszystkich. Dlugo nic nie pisalem, inni z reszta tez nie. Troche bylo bieganiny w zwiazku z choroba mojej Mamy. Uponiewierala sie, Biedaczysko, po przeroznych szpitalach w Jaworznie, Chrzanowie, Ochojcu, itd, itp... Stare tetnice nie chca juz funkcjonowac jak nalezy. Spedzilem w Jaworznie 7 tygodni, ustawilem rozne opcje, wraz z ewentualnym powrotem Mamy do domu (na razie jest jeszcze w Chrzanowie na neurologii) i teraz przygotowuje walizke do Cape na pierwsza trzytygodniowa sesje moich studiow Executive MBA. Do egzaminow podszedlem na luzie, bo przeciez "mam tak olbrzymie doswiadczenie zawodowe, ze nikt mi nie podskoczy". Rurka mi dopiero zmiekla, jak sie dowiedzialem ze oprocz standardowego GMAT-a mam zdac lokalna, poludniowo-afrykanska mature, z rownaniami z dwiema niewiadomymi, calkami, trygonometria, objetosciami walca i stozka i takimi innymi ciekawostkami. Wszystko to przerabialem 35 lat temu z Pania Profesor Posch ale teraz trudno sobie bylo przypomniec. Wiec spedzilem kilka dlugich nocek nad podrecznikami mojej mlodszej corki Agaty a pozniej na kilkugodzinnym egzaminie pisemnym w wielkiej aulii na uniwersytecie w Cape, wsrod Ptysiow w wieku Agaty wlasnie. Ale smiesznie i straszno poczuc sie znowu studentem. Zobaczymy jak to bedzie.
Pozdrawiam,
Zby